poniedziałek, 2 grudnia 2013

Listopad – czasem zwiedzania Zamków królewskich!


Reanimator i jego gość Agnieszka



Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zorganizowało akcję darmowego zwiedzania rezydencji królewskich. 

Przez cały listopad Zamek królewski na Wawelu w Krakowie, Zamek Królewski w Warszawie, Pałac w Łazienkach i Wilanowie były dostępne całkowicie za darmo! To już druga edycja tego wydarzenia.

Ja postanowiłem zwiedzić Zamek Królewski w Warszawie. Nigdy nie widziałem go wewnątrz. Jednocześnie chciałem sprawdzić przygotowanie Muzeum – do tej akcji. Na zwiedzanie wybrałem się w sobotę. Kiedy dotarłem na plac przed Zamkiem zobaczyłem ogromną kolejkę osób chętnych do zwiedzania. Koniec tej kolejki znajdował się tuż przy kolumnie Zygmunta. No stwierdziłem, że poczekam. Po dziesięciu minutach byłem już w połowie drogi do bramy zamku. Tak więc wpuszczanie zwiedzających odbywało się niezwykle sprawnie. 

główna sala reprezentacyjna


Wchodząc na dziedziniec udajesz się w prawo do kasy. Odbierasz swój bezpłatny bilet i następnie wchodzisz już na sale zamkowe. Zamek obecnie to bardzo dobra rekonstrukcja  XVI wiecznej budowli. Znajdziecie tam czysty klasycyzm i barok. W niektórych miejscach to nawet gotyk. Jest po niezwykłe miejsce – bardzo ważna dla naszej historii. Każda z sal koresponduje z Polską. Tak więc, myślę, że kiedyś zamek spełniał formę ambasadora naszego kraju.
ulubiony kącik króla gdzie przeglądał newsy na tablecie
Słuchajcie naprawdę Warto uczestniczyć w takich akcjach! Ja się tam dobrze bawiłem i polecam każdemu!


p.s. Dziękuję Aga, że wybrałaś się tam ze mną. Wymieliliśmy wiele ciekawych poglądów.

 

niedziela, 1 grudnia 2013

Blog Forum Gdańsk okiem Reanimatora!





W listopadzie br. odbyła się najważniejsza konferencja blogerów w kraju. Już od trzech lat Gdańsk organizuje forum, które stało się symbolem integracji całej blogosfery. Bardzo chciałem uczestniczyć w tym wydarzeniu. Chciałem skonfrontować moje opinie i mój światopogląd na ten dość specyficzny świat – jakim jest właśnie ta cała blogosfera.

Moja przygoda z „Okiem Reanimatora” rozpoczęła się dokładnie pół roku temu. Był to dla mnie sposób na
poradzenie sobie z okresem, kiedy zwolniłem się z pracy i szukałem nowego zatrudnienia. To był dobry czas. Podkarpacie przygotowywało się do inauguracji „Wschodu kultury”. Pod koniec czerwca odbył się „Europejski Stadion Kultury”. Potem był lipiec i mielecki „M4”. W sierpniu odbyła się „Pieśń naszych korzeni” w Jarosławiu. W październiku mieliśmy zakończenie „Wschodu kultury” i lubelskie „Integracje, mediacje” oraz Kongres kultury partnerstwa wschodniego. Tyle rzeczy…


W takim klimacie dowiedziałem się o „Blog Forum Gdańsk”. Przeczytałem wszystko o tym co tam się dzieje. Zobaczyłem kto tam się zjawia i postanowiłem zrobić wszystko by tam się dostać.
Udało się. Pod koniec października wspólnie z blisko 200 innymi blogerami otrzymaliśmy zaproszenia na konferencje.

„Solidarność”

Hala byłego wydziału elektrycznego stoczni - teraz H90

Konferencja odbyła się na terenach stoczniowych w hali, która kiedyś należała do „Stoczni Gdańskiej” teraz jest przestrzenią „H90” w której odbywają się koncerty. 

Kiedy otworzyłem drzwi „H90” – przeżyłem szok. Organizatorzy przygotowali bardzo profesjonalną przestrzeń. W ciągu dwóch dni mieliśmy kilkanaście wystąpień. Były to zarówno przemówienia blogerów, którzy opowiadali o tym dlaczego piszą i jak to wpływało na ich życie. Mieliśmy świetne wykłady z branży marketingowej. Powiedziano tutaj wiele ważnych zdań. Niby znanych, ale uważam, że ciągle warto o tych kwestiach mówić! Fajne było też wystąpienie Marii Rokitiel – trenerki i psychologa. Opowiedziała nam o stresie. Tłumaczyła, dlaczego czasem nie warto pisać, lub mówiła jak reagować na krytykę, która często rodzi się przy tego typu działalności. Wystąpień było wiele! Ja odsyłam do nagrań. Blog Forum – ma swój kanał na Youtube. Jakie było wspólne przesłanie wszystkich wstąpień – wg Reanimatora??



Uważam, że My blogerzy mamy bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie. Staliśmy się piątką władzą. [to nowe określenie, które usłyszałem właśnie pierwszy raz w Gdańsku]. Co to oznacza?
Czy tego chcemy, czy nie – stajemy się opiniotwórczy. Codziennie dostarczamy treści do Internetu. Każdy ze swojej dziedziny. To ogromny potencjał. Oczywiście związany jest z tym biznes. Tam gdzie popularność, oczywiście rodzą się współprace itp. Jednak najważniejsze w tym jest to – aby pozostać SOBĄ. Czytelnicy wybierają nasze blogi, teksty, filmy – bo ich zainteresowaliśmy. Oni lubią prawdę. Jeśli poczują kłamstwo od razu przestają Cię czytać, oglądać. 

Warto dodać, że poprzez bloga możemy zrobić bardzo dużo! Dlatego powinniśmy być świadomi swojej społecznej roli.

W programie Blog Forum Gdańsk było kilka wydarzeń towarzyszących. Ja wybrałem spacer po „Narracjach” czyli festiwalu sztuki w przestrzeni miejskiej. Po instalacjach znajdujących się w przestrzeni miasta oprowadzał nas kurator tegorocznej edycji Rob Garret (Nowa Zelandia). Wszystkie instalacje znajdowały się w dzielnicy „Długie Ogrody” znajdującej się za Motławą. Byłem pod ogromnym wrażeniem tych instalacji. Widać, że artyści dużo wcześniej poznali okolicę i przestrzeń. Dzieła, stały się przez to integralną częścią tego miejsca. O „Narracjach” w kolejnym wpisie:)

Narracje 2013 - "Welcome to our home, sweet home"



Minusy (Gdzie te warsztaty?)

Fajnie było tak siedzieć i słuchać tych wystąpień. Przecież to forum! Ale, skoro mamy już tych 300 blogerów – to uważam, że powinniśmy zrobić coś fajnego. Przykładowo organizatorzy mogli przygotować jeden dzień wystąpień i jeden dzień praktyki. Można było przygotować kilka warsztatów, które mogli prowadzić sami blogerzy mający już ogromne doświadczenie w danej dziedzinie. Takie warsztaty mogły być dobrą formą integracji w mniejszych grupach. Dlaczego?

Będąc w ogromnej grupie ludzi, bardzo trudno było otworzyć się na innych. Szczególnie jeśli jesteś nowy. Oczywiście było mnóstwo momentów, kiedy można było pogadać, ale…


Jestem pod ogromnym wrażeniem ekipy PR i promocji Gdańska i Instytutu Kultury Miejskiej. To dzięki tym osobom udało się zorganizować event na bardzo wysokim poziomie. Wyróżniam scenografię, program, identyfikację graficzną, imprezę integracyjną! Na przyszłość polecam organizację spotkań warsztatowych!

Kończę to podsumowanie Blog Forum Gdańsk! Cieszę się, że mogłem to wszystko zobaczyć i mam nadzieję, że za rok znowu się tam pojawię!

p.s. Dziękuję Be Zu - za foty! Pannom M. z Pańskiej za cały weekend! 
I oczywiście dziękuję Ani z przyprawMnie - mojego ulubionego bloga kulinarnego, którą miałem zaszczyt reprezentować. 

sobota, 26 października 2013

Lublin - kawiarnie - spotkania

Nie wiem czy Lublin mogę nazwać miastem kawiarni :), ale trochę ich tu jest. 

Postanowiłem opisać dwa miejsca, które odwiedziłem podczas ostatniej wizyty w tym mieście.

"Kawiarnio - Księgarnia Między słowami". Znajduje się na lubelskiej starówce. Dokładnie na ulicy Rybnej. Wystarczy z głównego rynku skręcić w lewo i zaraz zobaczycie banner kawiarni.
"Między słowami" powstało kilka lat temu w miejscu Galerii Lubelskiej Zachęty. Pamiętam jak jeszcze były tam wystawy :). Wtedy lokal wyglądał, jak średnio wyremontowane mieszkanie, gdzie dominowała surowość ścian i cementowych podłóg.

W pewnym momencie Zachęta znalazła nowy lokal przy ul. Lipowej. Właśnie wtedy takie młode małżeństwo postanowiło otworzyć swój biznes życia. Tak powstało "Między słowami". Kawiarnia i księgarnia jednocześnie. Miejsce bardzo klimatyczne, które od razu zaczęło przyciągać. Tam mogłeś napić się prawie wszystkich rodzajów kawy i herbaty. Od pewnego czasu są także alkohole. "Między słowami" zachwyca swoim wnętrzem.
księgarenka NCKu i słynna torba!

Byłem tam ostatnio. Jak zwykle pełna sala gości. Niestety trochę długo czekałem na zamówienie. Zamawiając zwykły sok dostałem jakąś herbatę :P. No ale wybaczam przez sentyment do tego miejsca.
Warto dodać, że "Między słowami" jest księgarnią patronacką Narodowego Centrum Kultury. Możecie tam kupować wydawnictwa i gadżety NCKu. Ja bardzo polecam ich nową torbę:) "Teraz czytam" :P Bardzo fajny projekt.


Kawiarnia "Kawka".
Znajduje się przy ul. Okopowej. Bardzo chciałem tam zajrzeć. Dlaczego? Gdyż jest to kawiarnia, którą założyło Stowarzyszenie "Homo Faber" z Lublina. To znana lubelska organizacja, która walczy o prawa człowieka.
Tutaj może powstaje pytanie: Po co tworzyć kawiarnie? No właśnie min. po to, żeby mieć idealne "swoje" miejsce do spotkań, ale także kawiarnie którą tworzy się, żeby zarabiać...!

Każde pomieszczenie "Kawki" ma coś niezwykłego. Z pewnością nie było czegoś takiego w Lublinie.  Kiedy tam przebywasz, to czujesz się tam jak w domu. Byłem zaledwie raz a już czuję, że będę wracał.


"Kawka" ma bardzo miłą obsługę. Ma prześwietny bar z mnóstwem ciekawostek. Ma także na półkach ogromny zbiór książek. Oczywiście są tutaj także wydawnictwa związane z organizacją.
POLECAM i basta. :)
p.s. w Kawce znajdziecie dużo fajnych ikeowych pomysłów. :)


niedziela, 13 października 2013

Integracje - Mediacje czyli finał Wschodu Kultury


Na samym początku muszę zaznaczyć, że Lublin jest dla mnie wyjątkowo ważnym miejscem.
To właśnie tutaj rozpoczęła się moją poważna przygoda z kulturą i animacją kulturalną. Nigdy nawet przez chwilę, nie żałowałem, że właśnie tutaj postanowiłem zamieszkać i studiować.


Lublin ma bardzo przyjazny klimat ... tutaj wszystko odbywa się trochę wolniej. Przez to zwracasz uwagę na każdą sprawę i rzecz. Wszystko odbywa się na jednym szlaku miejskim od al. Racławickich przez Krakowskie Przedmieście do końca ul. Grodzkiej tuż przy zamku. Poważnie :) wszystkich znajomych spotykasz na tym szlaku codziennie. Tak samo jest jeśli chodzi o artystów, animatorów, polityków. Też bardzo ważna wskazówka, tutaj chodzi się na pieszo... Bo te najważniejsze adresy są w obrębie szlaku o którym już wspominałem.



...i tak dobrze się złożyło, że właśnie tutaj w Lublinie odbył się festiwal "Integracje - Mediacje", który wchodził w skład dużego projektu "Wschód Kultury". Ja aktywnie działałem przy jego pierwszej odsłonie, czyli Europejskim Stadionie Kultury, który w tym roku odbył się pod koniec czerwca. Następnie we wrześniu odbył się "Inny Wymiar" w Białymstoku a teraz przeszedł czas na Lublin.

Przez okrągły tydzień mieliśmy okazję uczestniczyć w kilkudziesięciu wydarzeniach. Można było jest podzielić na te związane ze sztuką, na muzyczne, na teatralne i na performance. Większość artystów pochodziła ze wschodniej części naszego kontynentu. Między innymi z: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii, Białorusi, Rosji.  Oczywiście nie zabrakło dobrze znanych lubelskich akcentów. Występ męskiego zespołu wokalnego "Kairos", a także koncert Orkiestry Św. Mikołaja.




Lubelski "Wschód Kultury" to także ważny kongres! Chyba też to takie centralne wydarzenie, które idealnie łączyło się z całym projektem.

Kongres "Kultura dla Partnerstwa Wschodniego" powstał w Lublinie w 2011 roku. Powstał ponieważ po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej i też po pewnej rewolucji myślowej, że wspólnota narodów nie powinna być budowana tylko na wspólnocie "węgla i stali" - wtedy właśnie w Lublinie zaczęto zapraszać artystów, animatorów, polityków właśnie po to aby:budować partnerstwo wschodnie poprzez projekty kulturalne. Kongres ma angażować artystów w obecną sytuację społeczną swoich narodów. Noi to chyba najważniejsze kongres ma wypracować odpowiednie narzędzia organizacyjne i finansowe dla wspólnych projektów i działań.

główna scena festiwalu. scenografia Koziary :)


Kongres był integralną częścią całego festiwalu. Oficjalnie otwarto go w piątek (4.10). Następnie przez trzy dni odbywały się dyskusje, odczyty, warsztaty oraz specjalne działania artystyczne. Ja byłem na 2 panelach:
"Design jako język kultury" oraz "Nowe Media - nowa edukacja". Słuchajcie, żeby zbytnio nie przedłużać to tylko zaznaczę, że ten kongres skupia artystów, animatorów i pracowników instytucji kulturalnych z ponad 30 krajów. Zarówno freelanserów jak i pracowników państwowych i prywatnych instytucji. Wszyscy przez trzy dni są w jednym budynku :) i cały czas jest okazja do rozmowy i wymiany poglądów. NIe będę wypowiadał się na temat paneli :) na których byłem. No było różnie, ale fajnie było posłuchać jak podobne rzeczy robi się w innych krajach. Mi uzmysłowiło to jedną rzecz, że jesteśmy naprawdę dobrzy. :) w skali Europy. :)

II Triennale współczesnej sztuki ukraińskiej - "Ukraiński. Zriz. Liman.2013", oraz "Nieznośna lekkość bieli" (Sławomir Brzosek, Hege Lonne, Ked Olszewski, Mariusz Tarkawian, Michał Majnartowicz) czyli Galeria Biała. 

Lubelska edycja Wschodu Kultury - bardzo ale to bardzo! Postawiła na dobrą sztukę współczesną. W budynku Centrum Kultury o którym jeszcze potem kilka słów dosłownie wszędzie!! obrazy, instalacje, video arty. Normalnie człowiek sobie myślał, że jest w jakimś MOCAKu, lub w Zamku Ujazdowskim. 












Jeśli chodzi o Triennale - to znalazłem tam sztukę korespondującą z kulturą prawosławia. No były też inne prace, które było mi trudno interpretować, no ale fajnie było je zobaczyć. Za to Galeria Biała - no jak zwykle :) coś niezwykłego.



Rysunki Tarkawiana, Prace Keda Olszewskiego, który zajmuje się światłem a szczególnie jego załamaniem. Praca 3D Sławomira Brzoski!! Czytałem kiedyś o nim, że robi takie rzeczy, no ale zobaczyć to po raz pierwszy na żywo!! Robi wrażenie!! Zrobienie czegoś z włóczki i to figury 3D i potraktowanie tego ultrafioletem!! Niezwykłe wrażenie! Na koniec wyróżniam pracę Hege Lonne. To artystka trochę powiązana z Polską a trochę z Norwegią. W Lublinie w wielkiej sali na samym środku widzimy makietę - i tak mi się zdawało, ze makietę pomieszczenia, w którym się znajduję... Potem w katalogu czytam, że artystka poddała to miejsce pewnemu "wypełnieniu". Weszła do sali, zmierzyła ją następnie stworzyła makietę sali. Ta makieta ma pokazywać pewien proces. Przemianę przeznaczenia sali klasztornej na salę wystawienniczą.






Centrum Kultury w Lublinie
Centrum Kultury w Lublinie

Ostatni rozdział mojego tutaj wpisu dedykuję Centrum Kultury w Lublinie! Jeśli kiedyś przyjedziecie do Lublina to koniecznie udajcie się na ul. Peowiaków! Tam znajdziecie budynek, który kiedyś był klasztorem Wizytek, a już od kilkudziesięciu lat jest centralną przestrzenią życia kulturalnego Lublina.

wirtualne zwiedzanie XVI Lublina, w bibliotece CK
W tym roku, ten budynek miał swoją nową premierę. Po kilkuletnim remoncie, który był możliwy dzięki specjalnej dotacji Ministerstwa Kultury, o którą zespół CKu walczył już od kilkunastu lat - Lublin  zyskał coś niezwykłego -
co nie da się opisać!


Przede wszystkim jest to ogromna przestrzeń. Kilkadziesiąt sal, nowa kawiarnia, kilka wirydarzy, biura, galerie, przestrzenie hotelowe, sale widowiskowe. Jednym słowem, wszystko czego potrzebuje kultura!
Cały budynek zyskał nowy design, w którym uwzględniono jego dawną historię. Wszędzie na ścianach, gdzie dokonano odkrycia fresków - tam w sposób doskonały - zakonserwowano i wyróżniono te najpiękniejsze. 

Nie bez powodu - Lublin określa się miastem inspiracji! W ciągu tych kilku dni, zyskałem bardzo dużo inspiracji. Wiem, że jeśli ktoś czegoś bardzo chce i ma wokół siebie dobry zespół - to prędzej czy później to osiągnie. 

Pozdrawiam
i zapowiadam kolejny tekst dot. wyjazdu do Lublina :)



środa, 2 października 2013

Ogólopolska Giełda Projektów dla animatorów kultury



Od pewnego czasu trwa nabór do Ogólnopolskiej Giełdy Projektów , która w tym roku odbędzie się w ramach I NIEkongresu animatorów kultury.

Jeśli jesteście animatorami i realizujecie ciekawe inicjatywy kulturalne w swoich środowiskach i do tego owe projekty są związane z sztuką to zgłaszajcie je do 7 października.

Może zastanawiacie się czym jest ta owa giełda i czy warto inwestować swój czas na to? 

Giełda z 2012 roku. Ja i Antonina :)
Byłem rok temu na tym wydarzeniu. To coś więcej niż zwykła konferencja na którą zjeżdżają się naukowcy, po to aby zachwalać swoje osiągnięcia.

Tutaj spotkasz kilkudziesięciu animatorów z całego kraju. Zarówno z dużych miast jak i małych miasteczek. Organizatorzy spośród zgłoszonych projektów wybierają kilkanaście. Każdy z animatorów ma od 5 do 10 minut na to aby w skrócie przedstawić projekt, ale przede wszystkim, aby zainspirować innych i pokazać - co niezwykłego udało mu się wypracować. Wszystko prowadzone jest bardzo sprawnie. Każda prezentacja jest bardzo dobrze przygotowana. Nie tam czasu na nudę. Nawet podczas przerw są okazje, do rozmów z prelegentami i wszystkimi uczestnikami giełdy. Każdy otrzymuje bardzo fajne materiały z dziedziny animacji. 
Warto dodać, że wieczorem spotykamy się już mniej oficjalnie w jednym z warszawskich klubów i tam siedzimy sobie tak po prostu i ... :).

Uczestnicy Giełdy z 2012 roku fot. Platforma Kultury

Giełda projektów to także część warsztatowa. Organizatorzy zapraszają specjalistów z różnych instytucji i organizacji. Są także stoliki tematyczne. Siedząc przy stole z animatorami z różnych części kraju rozmawiamy o swoich projektach. Także o problemach związanych z organizacją wydarzeń. Przy tym stole zasiadają także specjaliści.

Taka to jest Ogólnopolska Giełda Projektów! Mam nadzieję, że teraz to już na pewno zgłosicie swoje inicjatywy do tegorocznej edycji :) Ja tam będę i chce zobaczyć Wasze projekty.

i przypominam - rekrutacja do 7 października!

O tegorocznej Giełdzie przeczytasz tu : link [znajdziesz tam formularz zgłoszeniowy]
W połowie października ruszy także nabór uczestników do  I nieKongresu Animatorów Kultury!


piątek, 27 września 2013

Włodzimierz Kłaczyński pisarz mielecki.

Polecam Wam, spotkać się od czasu do czasu z wielkimi twórcami kultury.
Szczególnie w momencie ich wielkich jubileuszy...



Ja miałem to szczęście spotkać się z Włodzimierzem Kłaczyńskim.


W 2013 roku obchodzi jubileusz 40lecia pracy literackiej oraz jubileusz 80lecia urodzin.

Posłuchaj wywiadu audio jaki przeprowadziłem z Włodzimierzem Kłaczyńskim w Mielcu

środa, 4 września 2013

Jarosław - Pieśń Naszych Korzeni



Mija już prawie drugi tydzień od zakończenia festiwalu „Pieśń Naszych Korzeni”, który uważany jest za jeden z najważniejszych wydarzeń promujących muzykę dawną w kraju i w Europie.

To już XXI edycja festiwalu. W tym roku tematem przewodnim koncertów były psalmy w muzyce.

„Pieśń naszych korzeni” :
To 7 koncertów.
To także 7 biesiad festiwalowych.
To tygodniowe warsztaty chorału z Marcelem Peresem.
To warsztaty muzyki polifonicznej prowadzone przez o. Dawida Kusza OP.
To codzienne nabożeństwa liturgii godzin, oraz Msze odprawiane w różnych rytach.
To seminaria i spotkania z specjalistami.

Tylko w Jarosławiu można posłuchać najlepszych koncertów muzyki dawnej wykonanych przez polskie i zagraniczne zespoły. Tą niezwykła muzykę słucha się u Dominikanów, Franciszkanów, Kolegiacie, Opactwie Benedyktynek a czasem w Cerkwi.

Marcel Peres fot. M. Mituś
Ja na festiwalu byłem po raz pierwszy. Nie wiedziałem co tam zobaczę, czego doświadczę.
Przyjechałem w poniedziałek 26.08. Wieczorem wybraliśmy się wspólnie na koncert Marcela Peresa. (Postać niezwykła. Marcel uznawany jest za najwybitniejszego znawcę muzyki średniowiecznej. Przez wiele lat był dyrektorem Ośrodka Badań nad Interpretacją Muzyki Średniowiecza.) Na koncercie w Kolegiacie jarosławskiej Marcel śpiewał fragmenty Apokalipsy św. Jana. To było coś, czego jeszcze nigdy nie słyszałem. Chociaż uważam, że koncert był stanowczo za długi. Wiem, że to nie tylko moja opinia. Potem, po koncercie nasza pierwsza biesiada. Klub festiwalowy znajdował się na podwórzu kamienicy. Klimat jak w Krakowie na Kazimierzu. Ulubiony trunek – wino „kadarka”. Tańce przy muzyce „Kapeli Brodów”…

Kolejny dzień, to moje odkrywanie Jarosławia. Zwiedzanie kolejnych klasztorów. Odkrycie chyba ze 20 zakładów fryzjerskich. Odkrycie niezwykłego targu, gdzie przez megafon czytane są lokalne reklamy (do dziś pamiętam „centrum budowlane socha”).
Sarband fot. A. Kaplita

Wieczorem kolejny koncert. Tym razem zespół "Sarband". 
Dyrektorem tego zespołu jest Vladimir Ivanoff. Główną ideą zespołu są projekty muzyczne, w których łączy się tradycję z nowoczesnością. Gdzie pozwala się na łączenie epok i stylów. 
W jarosławskiej bazylice Dominikanów wysłuchaliśmy psalmów tureckich Wojciecha Bobowskiego oraz Psałterz Genewski. "Sarband" wykonał te pieśni wspólnie z polską śpiewaczką Marią Skibą. Świątynia przepełniła się niezwykła i subtelną turecką melodią a także przepięknymi wokalizami Mustafy D. Dikmena. Czułem się, że jestem w Turcji! Dla niezwykłego kontrastu. Niektóre partie śpiewała Polka, Maria Skiba. To był zdecydowanie – najlepszy koncert tegorocznej edycji festiwalu. Ludzie byli oczarowani. Zresztą ja też. Po koncercie kolejna Biesiada. Pamiętam, że tej nocy było trochę zimno. Ale oczywiście „kadarka” postawiła nas na nogi. 

Ten klub festiwalowy, to był ewenement. Wyobraźcie sobie, że bawiliśmy się w gronie absolutnej elity muzyki dawnej w Polsce. Byli tam wszyscy, którzy coś znaczą w tym środowisku. No i moja ekipa. Można było sobie posiedzieć i pić wino. Chciałoby się napisać tu, że można było sobie pić wino w towarzystwie „sław”. Jednak uważam, że to wysoce niestosowane określenie. To niezwykłe osoby. Do tego bardzo normalne.

Kolejny koncert to „Monodia Polska”, zespół Adama Struga. W Polsce chyba takiego drugiego człowieka nie ma. W Jarosławiu zaśpiewali nieszpory po polsku wg Franciszka Karpińskiego. W świątyni franciszkanów usłyszeliśmy śpiew, który znamy z naszych parafii. Szczególnie tych wiejskich, gdzie starsi znają na pamięć całe pieśni i psalmy. Adam Strug promuje tradycyjny śpiew jednogłosowy. Zachęcam posłuchać jego wykonania pieśni. Ma bardzo ciekawą barwę głosu. 

Opactwo Benedyktynek w Jarosławiu.

W piątek wieczorem wysłuchaliśmy psalmów wykonanych przez chór „Ars Cantus”. W Koncercie miał uczestniczyć także rabin Jicchah Horovitz. Jednak go nie było. Nie wiem dlaczego. Tymczasem chór              „Ars Cantus” wykonał psalmy hebrajskie skomponowane przez Salomone Rossi. Spodziewałem się bardziej pieśni synagogalnych z charakterystycznym śpiewem kantora żydowskiego. W jarosławskiej kolegiacie zatem usłyszeliśmy XVI wieczne kompozycje w stylistyce barokowej. Z tego koncertu zapamiętam bardzo brzmienie arcylutni.
Przyszedł czas na ostatnią biesiadę. Postanowiliśmy nauczyć się tańców ludowych. Już po kilku próbach tańczyliśmy oberki i polki. Był też czas na „kadarki”.



Festiwal w Jarosławiu to także czas warsztatów. Ja przez pewien czas uczyłem się chorału pod okiem Marcela Peresa. Bardzo polecam. To bardzo dobry pedagog.

Małe podsumowanie. Festiwal w Jarosławiu to niezwykła inicjatywa. Bardzo cieszę się, że mogłem ją wreszcie przeżyć na żywo. Mocnymi punktami Festiwalu są bardzo dobre koncerty. Podobnie biesiady, warsztaty oraz nabożeństwa liturgiczne. Festiwal zbudował wokół siebie środowisko ludzi z całego kraju, które co roku przyjeżdża do Jarosławia, by uczestniczyć w spotkaniach festiwalowych. Ja jako obserwator – czułem się dosyć dobrze. Chociaż, wiem, że były osoby, którym trudno było odnaleźć się w tym środowisku. Trochę przeszkadzało mi to, że nie było żadnej inicjatywy festiwalu, która byłaby skierowana do wszystkich mieszkańców Jarosławia. Przykładowo koncert plenerowy na rynku. Może to jest pomysł na przyszłość. Jarosław jest pięknym miastem. Podobało mi się to, ze organizatorzy festiwalu dbali o identyfikację. W witrynach sklepowych wisiały plakaty. Można by pomyśleć na przyszłość o tym, aby miasto zapewniło jakieś dodatkowe atrakcje dla gości festiwalu. Warto też dogadać się z restauracjami aby przygotowały specjalne oferty… no w tym roku brakowało tego…


Przyjadę na pewno za rok! Oczywiście z rowerem! Są tam fajne miejsca do jeżdżenia. Chociaż Pani w informacji turystycznej powiedziała, że w Jarosławiu nie ma żadnych szlaków rowerowych. Nie słuchajcie jej. :)

AHA - Koniecznie polecam Wam malutką piekarnię rodzinną, która znajduje się obok Opactwa. Zapach wypieków wyczuwalny jest w dużej odległości. Wewnątrz lokalu zatrzymał się czas. Czuć przedwojenną atmosferę. Bułeczki są gorące i przepyszne:)

Tutaj link do Strony Festiwalu. Tutaj do FanPage na FB.
Pozdrawiam


środa, 14 sierpnia 2013

Kielce potrafią opowiadać o swojej historii

Ten wpis bezpośrednio miał dotyczyć Instytutu Designu w Kielcach. Niestety dzień w którym wybrałem się do opisywanej instytucji, był chyba dniem wolnym od odwiedzin. ... ale
fot. OMPiO

Ale, okazało się, że po drugiej stronie znajduje się Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej :). Kiedy podszedłem do drzwi wejściowych, zobaczyłem informację, że dziś [12 sierpnia] wstęp na wszystkie wystawy Ośrodka jest wolny:)

Ośrodek powstał w maju 2011 roku. Misją tej instytucji jest kształtowanie i upowszechnienie postaw patriotycznych i obywatelskich, oraz budzenie poczucia dumy z dokonań przeszłych pokoleń, dorobku cywilizacyjnego, gospodarczego i naukowego mieszkańców Kielc i regionu.

Przekraczając próg Ośrodka od razu przywitał mnie pracownik (p. Szymon), który szybko objaśnił mi na czym polega zwiedzanie i o co chodzi w tym wszystkim. Oczywiście nie opisze Wam, tego co zobaczyłem. Wolę byście sami tego doświadczyli.

Wyobraźcie sobie Muzeum, które:

- opowiada o dziejach Kielc w nowoczesny i przyjazny sposób
- wykorzystuje "nowe media"
- wszystkiego można dotknąć
- scenariusz wystawy jest dokładnie przemyślany
- dużo nowinek technicznych

Taki jest właśnie ten ośrodek. :)

Jeśli chodzi o tematykę jaką porusza to przede wszystkim są to wojenne dzieje miasta. Począwszy od ruchów emigracyjnych. Wszelkie zrywy patriotyczne. Następnie martyrologia. W podziemiach ośrodka, gdzie dawniej były cele więzienne, obecnie jest to przestrzeń pamięci o wszystkich więzionych i internowanych.
Kolejna ekspozycja dotyczy lat PRLu. Znajdziecie tam wiele dobrze Wam znanych przedmiotów.
Ostatnia ekspozycja opowiada o II wojnie światowej z perspektywy Kielc.

Ośrodek ma szansę zostać wiodącą instytucją muzealną i edukacyjną w Świętokrzyskim.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego co w tych murach można zrobić. Jakiego typu warsztaty można zrealizować. Jeśli narzekacie, że w waszym rejonie nie ma ciekawych Muzeów to zainwestujcie w wyprawę do Kielc na ul. Zamkową, gdzie znajdziecie nowoczesny i bardzo ciekawy ośrodek muzealny.

Ja tam byłem i wiele godzin spędziłem
i nie żałuję
:)

i polecam!

Aha i jeszcze jedno! Jeśli jesteście z Kielc i szukacie ciekawej oferty wolontariatu w muzeum - to bardzo polecam Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej. Na stronie Ośrodka znajdziecie potrzebne informacje na ten temat! 
 


wtorek, 6 sierpnia 2013

Gdynia Design Days - 2013 - na styku

"Na styku" to hasło tegorocznej edycji Gdynia Design Days - najważniejszego letniego festiwalu designu w Polsce.

Hasło "na styku" jak najbardziej pasuje do tego co zaprezentowano na początku lipca w Gdyni. Przecież to właśnie design najczęściej jest na styku różnych dziedzin sztuki, nauki, techniki. To on łączy to, co na pierwszy rzut oka wydawałoby się niemożliwe.
Dzięki mojej korespondentce Beacie, która na GDD była wolontariuszką - mogę zaprezentować wam kilka fotografii z tego festiwalu. 

Co roku w lipcu Gdyńskie Centrum Designu organizuje wyjątkowy festiwal. Jego prawdziwą mocą są wyjątkowe i często niepowtarzalne warsztaty, oraz wystawy. Organizatorzy pamiętają o wymiarze naukowym. Co roku zapraszają specjalistów na wykłady. Jest także bardzo ważny panel biznesowy, gdzie świat projektantów - może nawiązywać kontakty z potencjalnymi inwestorami.

Jednym słowem jest tu wszystko, co potrzebne dla ludzi zajmujących się projektowaniem, a także dla tych zainteresowanych tematem :)

Najważniejszym miejscem festiwalu - był oczywiście "Terminal designu" - to tutaj codziennie spotykali się projektanci, widzowe, oraz wszyscy uczestnicy GDD.

To Tutaj odbył się "Projekt Market" :) Organizatorzy przygotowali specjalną przestrzeń, gdzie specjalnie dobrane firmy mogły zaprezentować i sprzedawać swoje wyroby.

Tutaj także odbywały się warsztaty i projekcie filmowe. Beacie spodobały się warsztaty szycia toreb miejskich.


Organizatorzy dbają o to, aby na GDD prezentowały się wszystkie najważniejsze instytucje zajmujące się designem w naszym kraju.
Tak oto w tym gronie znalazła się redakcja kwartalnika "Design Alive", która prezentowała swoją wystawę.
Był także Instytut Designu z Kielc i wiele innych.

GDD to także cykl działań w przestrzeni miasta. W trakcie trwania festiwalu. Artyści wspólnie z wolontariuszami dokonali renowacji fontanny miejskiej.
Jeszcze kilka słów o wystawach. Mi najbardziej spodobał się projekt "W Witrynach".
Na ulicy Świętojańskiej w Gdyni w witrynach sklepowych swoje projekty zaprezentowali młodzi designerzy. Wszyscy wytworzyli przedmioty, które  łączą idee ekologii. Bardzo często do produkcji wykorzystano materiały pozyskane z recyklingu. Były to przedmioty codziennego użytku. Przykładowo projekt torby wielokrotnego użytku.

GDD zawsze dba o dobrą identyfikację graficzną. Mnie bardzo zaskoczyli prezentacją festiwalu w mediach społecznościowych. Mimo, że nie było mnie tam fizycznie. Bardzo dobrze orientowałem się, co aktualnie dzieje się w Gdyni.

Bardzo polecam Gdynia Design Days! :) Następna edycja już za rak.
Dziękuję Beacie, za wszelkie informacje.







wtorek, 30 lipca 2013

M4 - Moje Miasto Moje MIejsce - REkreacja 2013

Chociaż od finału tego wydarzenia mija już prawie 2 tydzień, to ja ciągle zastanawiam się nad tym co napisać o tegorocznej edycji M4...



Przede wszystkim, jestem pod wielkim wrażeniem tego co mogliśmy podziwiać w ciągu tych kilku dni w Mielcu. Organizatorzy wolą określać to jako "alter festyn" ja jednak od tego roku będę stosował nazwę festiwal.




Już od 8 lat Stowarzyszenie kulturalne "Jarte" wspólnie z lokalnymi animatorami i wolontariuszami organizują na początku wakacji M4 Moje Miasto Moje Miejsce. Wydarzenie to wymyśliła Ania Bratek (wtedy dziennikarka lokalnego radia).

M4 powstało w Mielcu. Jeszcze 8 lat temu w tym małym mieście na Podkarpaciu nie było ciekawych wydarzeń kulturalnych. Społeczeństwo raczej nie angażowało się w akcje społeczne i kulturalne. Ten "senny" stan postanowiła zmienić właśnie Ania. Stwierdziła że w Mielcu brakuje alternatywnego festynu. Takiej imprezy, która nie kojarzy się z zaproszeniem nudnego zespołu, sprowadzeniem wesołego miasteczka oraz wystawieniem stoisk z alkoholem i kiełbaskami.



Ania miała inna wizję festynu...

Symbolem tego alter festynu została popularna gra uliczna "klasy". Chodziło przede wszystkim o ożywienie miasta. Pokazanie mieszkańcom Mielca, że warto wyjść z domu i zrobić coś kreatywnego. Początkowo "M4" odbywało się w parku za biblioteką miejską. Na drzewach wieszano wiersze lokalnych poetów, ale nie tylko. Dzięki plastykom, pomniki zyskiwały nową "szatę". Na ogrodzeniach prezentowano fotografię, a na scenie grał jakiś zespół...


Po kilku edycjach M4 animatorzy z Stowarzyszenia Jarte postanowili poszerzyć to wydarzenie o serie warsztatów artystycznych. To był bez wątpienia strzał w dziesiątkę. Tak się już przyjęło, że co roku latem młodzi mieszkańcy Mielca uczestniczą w serii bezpłatnych warsztatów. Efekty tych działań zawsze prezentowano podczas finału.

Obecnie M4 to jedyne na Podkarpaciu wydarzenie w którym przez prawie miesiąc odbywają się warsztaty artystyczne. Efekty warsztatów prezentuje się właśnie podczas finału - który co roku ma swoją myśl przewodnią. Tradycją tych finałów jest widowisko teatralne. To ono stało się głównym punktem programu M4.

Rok 2013 - M4 REkreacja.



Po ogromnym bagażu doświadczeń - alter festyn M4 - przeistoczył się w prawdziwy Festiwal Sztuki w Przestrzeni Miejskiej - M4 Moje Miasto Moje Miejsce REkreacja. [ To moja nazwa :) ]

M4 w tym roku to trzy dni wydarzeń. Otwarcie wystawy oraz spotkanie muzyczne opisałem już wcześniej.
W sobotę na terenach rekraacyjnych sąsiadujących bezpośrednio z Pałacykiem Oborskich z jednej strony, oraz z rzeką Wisłoką - z drugiej - zaprezentowano główny projekt pt. "Sztuka w przestrzeni miasta".

Przestrzeń Starego Miasta wzbogaciła się [jak się później dowiedziałem - tylko na chwilę] o dzieła sztuki zrealizowane przez: Grzegorza Bule Cebule, Aleksandra Gładysza, Tomasza Simińskiego, Macieja Wieczerzaka i Pawła Wolanina. Kuratorem wszystkich projektów artystycznych był Marek Sułek.


 W parku pałacowym postawiono czarny sześcian w którym zamontowano małe otwory, przez które można było zobaczyć obraz. Na budynku szkoły muzycznej oraz na elementach bulwarów zawieszono wielkie czarno-białe fotografie. Na ogromnym obszarze wysypano kilkaset piłeczek plastikowych. W dali przy brzegu Wisłoki ustawiono rzeźbę przedstawiającą wg mnie małego chłopca. Na jednym z elementów należących do kanalizacji miejskiej namalowano mural.




Chyba po raz pierwszy na tak ogromną skalę artyści zaingerowali w przestrzeń miejską w Mielcu. Co ciekawe, mielczanie przyjęli te projekty z serdecznością i zaciekawieniem.
W ramach tematyki tegorocznej edycji czyli rekreacji - w parku rozstawiono kilkadziesiąt leżaków, oraz przygotowano strefę dla dzieci. Dla tych co lubią modę zorganizowano "garażówkę", gdzie można było wymienić się ubraniami.
Dla muzykalnych, przygotowano strefę "uwalniania dźwięków". Andrzej Kulig - mielecki performer - zachęcał do tworzenia instrumentów perkusyjnych. Następnie przy udziale publiczności  grał na tym, co udało się wcześniej zrobić.



Wieczorem zaprezentowano widowisko teatralne. Bardzo awangardowy, jak na to co dotąd pokazywano w Mielcu - spektakl przygotowało kilka grup warsztatowych: teatralna, wokalno - muzyczna, scenograficzna, kostiumowa.

Warto dodać, że uczestnikami warsztatów byli nie tylko młodzi ludzie, ale także seniorzy z lokalnego UTW.
O czym był ten spektakl?? Chyba kluczem do interpretacji było hasło Rekreacja a także historia i charakter Mielca. W kilku etiudach aktorzy pokazywali różne formy odpoczynku. Znowu te sceny przeplatano performancem Andrzeja Kuliga i Gosi Luberdy. Oboje zachęcili publiczność do aktywności fizycznej. To działanie można porównać do grupowych zajęć z fitness:). W drugiej części spetkaklu odnalazłem wątki dotyczące Mielca. Z jednej strony nawiązano do miasta - robotniczego, a z drugiej strony do tradycji lotniczych.

Bardzo spodobała mi się scenografia wykorzystana w spektaklu a także kostiumy. Bez tych elementów, ten spektakl nie byłby tym samym widowiskiem.

Kultura Lokalna



Na M4 w Mielcu spotkałem specjalną wysłanniczkę Platformy Kultury - Miriam. Znamy się już z innych projektów i działań NCKu. Dowiedziałem się, że jestem już znany w redakcji. :) Ponoć, oczekuje się na moją reakcję po publikacji jakiegoś tekstu na Platformie FB. :)

Wspólnie w Miriam zaczęliśmy rozmawiać o kulturze. Ja opowiedziałem jej o tym co dzieje się tutaj w Mielcu min dzięki animatorom z Stowarzyszenia Jarte. Ona przekazała mi swoje pewne diagnozy związane z animacją i projektami kulturalnymi, które realizowane są w dużych miastach. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że właśnie moc - płynie z działań kultury lokalnej. Zwykle to tutaj znajdziesz ludzi przepełnionych pasją, którzy realizyją swoje pomysły w małych miasteczkach i wsiach. Często tacy animatorzy nie promują tych działań i tego co udało się im osiągnąć. Z tym trzeba walczyć. Po to właśnie wymyślono ideę Platformy, żeby się poznawać i wspólnie wymieniać doświadczenia. W mniejszych ośrodkach o wiele szybciej znajdziesz chętnych do działania w projekcie odbiorców. Tutaj w Mielcu, własnie poprzez takie małe działania - wyłoniono przepełnionych pasją i talentem animatorów, który co roku ochoczo działają przy M4.
Organizacje działające lokalnie borykają się z wieloma problemami. Bardzo często nie mają swoich lokali. Samorządy nie rozumieją ich potrzeb, chociaż doceniają to co te organizacje robią.
W większych ośrodkach promuje się działalność NGO. Miasta powołują specjalne inkubatory, które służą jako baza dla każdej z tych organizacji. Jest kilka miast, gdzie władze ogłaszają specjalne konkursy na realizacje inicjatyw kulturalnych. W mniejszych miastach takich praktyk nie realizuje się. Nie ma konkursów. Realizuje się plan wg ustalonego z góry budżetu. Dlatego tym bardziej musimy wspierać lokalne organizacje. W nich płynie moc. Może nie rozumiana w pewnych kręgach. Jednak - ich trud przynosi dobre rezultaty.


+ Bardzo wyróżniam działania promocyjne w ramach M4. :) Szczególnie to, że oni sami robią sobie badziki!
Na you tube M4 - znajduje się mnóstwo materiałów video, które są po prostu mega. Odniosłem pozytywne wrażenie, że M4 - stało się bardzo profesjonalne.

- Niestety organizatorzy nie przygotowali folderu, który oprowadzałby widza po projektach w ramach "Sztuki w przestrzeni miasta". Szkoda, bo przez to nie zobaczyłem w całości projektu fotograficznego. Poza tym, nie wiem które dzieło należy do danego autora. No chyba, że były gdzieś tabliczki z podpisami a ja nie dostrzegłem ich.

FILM z Warsztatów M4

zdjęcia:
dzięki uprzejmości Zbyszka Wawera (TR Korso Mielec)
i jedno z Hej.Mielec (K. Strykowski)