W marcu Narodowe Centrum Kultury wspólnie z Forum Kraków zaprosiło około 300 osobową
grupę animatorów kultury reprezentujących wszystkie województwa, oraz instytucje kultury zarówno te samorządowe jak i pozarządowe.
Jeszcze nigdy do
tej pory nie zgromadzono po jednym dachem ludzi bezpośrednio uczestniczących w
tworzeniu kultury w naszym kraju. Oczywiście wypada tu wspomnieć Kongres
Kultury Polskiej, który odbył się w 2009 roku, ale jak to podkreślił Marek
Sztark we słowie wstępnym – „już wtedy brakowało specjalistycznego spotkania
tylko dla animatorów.”
Od 2009 roku
zmieniło się dużo w tym temacie. Studia animacyjne wyodrębniono z pedagogiki i
utworzono oddzielne studia „animacja kultury”. Prężnie rozwijają się ośrodki
animacji przy instytutach kulturoznawstwa. Samorządy powołują do istnienia
nowoczesne instytucje kultury, które pracują projektowo.
Instytucje
zaczynają współpracować z wolontariuszami. Dzięki takim działaniom małe
organizacje zaczęły tworzyć duże wydarzenia, co stało się środowiskiem do
wypracowania modelu współpracy między: instytucją, wolontariuszami, a
samorządami.
Spotkanie animatorów
kultury miało przede wszystkim uporządkować stan wiedzy i też niewiedzy na
temat działalności i pracy w sektorze kultury. Z pewnością wszyscy byliśmy
zgodni w tezie, że nas „animatorów kultury” – trzeba zdiagnozować.
To pokazał pierwszy
dzień kongresu. Kilkunastu naukowców spierało się nad tym jaka jest nasza
definicja. To znacznie utrudniło obrady kongresu. Ja myślę, że było to zupełnie
niepotrzebne. Dla mnie ważniejsze są informacje, które uzyskaliśmy na podstawie
badań statystycznych. Przykładowo to, że wydarzenia organizowane przez
animatorów częściej organizowane są w dużych ośrodkach miejskich. Zdecydowanie
mniej tych działań organizuje się w miasteczkach i wsiach. Bardzo ważnym
zdaniem jakie padło podczas obrad kongresowych – było określenie pewnej grupy
animatorów – tzw. „grantowców”. To osoby najczęściej działające w organizacjach
pozarządowych realizujących działania na podstawie dofinansowań z różnych
źródeł. Realizują swoje inicjatywy bez diagnozowania miejsca i ludzi, którzy mieszkają
na danym terenie, a jedynie realizują „projekt” tylko po to, aby uzyskać z
niego korzyść finansową…
Bardzo podobała
mi się część dyskusji na temat współpracy animatorów i samorządów. Tutaj faktycznie
mamy dużo do powiedzenia. Trzeba stanowczo stwierdzić, nie mamy modelu
współpracy z urzędnikami. Najczęściej jest to problem braku wspólnego języka.
My „animatorzy” posługujemy się innym językiem, niż urzędnicy. Tutaj ktoś
stwierdził, że często urzędnicy
analizując pracę instytucji kultury podległym samorządom – często oczekują
dużej ilości działań, wydarzeń, a nie biorą pod uwagę ich jakości. W myśl
zasady – ma się dziać dużo, a nie ważne już co.
Kongres w
Warszawie pokazał nam, że jesteśmy dużym i różnorodnym środowiskiem. Mówimy
różnymi językami i jesteśmy różnymi animatorami. Mamy swoją tożsamość jako
grupa, ale także każdy z nas ma swoją wyjątkową tożsamość.
Na spotkaniu z
Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim, jak i na spotkaniu z Ministrem Kultury
Bogdanem Zdrojewskim usłyszeliśmy, że dzięki naszym działaniom wspólnie
budujemy markę naszego kraju, ale także markę miejsca w którym pracujemy.
Kongres
zgromadził animatorów – pracowników sektora kultury, ale także sporą grupę
animatorów działaczy realizujących swoje projekty poprzez organizacje NGO. Tych
drugich – tak wg mnie było więcej. Tego dokładnie nie mogę określić, ale na
pewno częściej przedstawiciele fundacji i stowarzyszeń zabierali głos podczas
obrad kongresu.
Podczas drugiego
dnia kongresu padła propozycja powołania Instytutu Animacji Kultury. Skoro stan
wiedzy o działalności i pracy animatorów kultury jest tak zróżnicowany to – warto
utworzyć miejsce, gdzie wreszcie można by tą wiedzę uporządkować. –
powiedział jeden z inicjatorów pomysłu. Tutaj padło milion pytań o charakter
działalności takiej instytucji: dlaczego? Po co? Kto? Jak? – myślę, że pomysł
ciekawy, ale szybko znikł z obrad.
Sesje otwarte
– to strzał w dziesiątkę. Podczas tegorocznej edycji kongresu mieliśmy trzy
takie sesje. Większość wystąpień dotyczyło dobrych praktyk. Cieszę się, że
mogliśmy wysłuchać tych inspirujących opowieści o tym, że jednak się da coś
zrobić mimo, że ogólnie mówi się, że to niemożliwe.
Grupy robocze.
Oczywiście były także grupy robocze, gdzie podczas kilku sesji już mniejszym i specyficznym gronie animatorzy diagnozowali
konkretne problemy i sposoby rozwiązania tych problemów. Nie mam wiedzy na
temat wszystkich grup, ale niektóre z nich – szczerze nie przyniosły nic
nowego. Może to kwestia prowadzących te grupy, a może to kwestia kilku
animatorów, którzy częściej wypowiadali swoje opinie i przez to forsowali swój
punkt widzenia na całą grupę.
Podsumowanie:
Kongres miał za
zadanie po pierwsze zdiagnozować animatora i jego charakter pracy. Jego
problemy i sposoby ich rozwiązywania. Myślę, że ostatecznie nie dało się tego
zrobić. Pierwsza konfrontacja środowiska animatorów pokazała nam – że jesteśmy
różni i różne pojmujemy – te same definicje.
Wspólnie
stwierdziliśmy, że kongres powinien odbywać się cyklicznie. Tak, aby na bieżąco
porządkować wiedzę i wymieniać się dobrymi praktykami. Nasze największe
bolączki to ciągle kwestia finansowania naszych działań. Tutaj zawsze chodzi o
nawiązanie relacji samorządami. Z tym mamy jeszcze dużo problemów.
Wspólnie
zgadzamy się, że animator dostrzega w środowisku jakiś problem i stara się
szukać rozwiązania. Tutaj warto wspomnieć animatora społecznego – bo takich też
mamy. Czy animacja kultury ma być środkiem do budowania społeczeństwa
obywatelskiego? To też ważna myśl, która została mi z jednej dyskusji.
Organizacja
kongresu
Pierwszy kongres
animatorów odbył się w marcu w Warszawie. Jako miejsce kongresu wybrano „Fort
Sokolnickiego”. To dobry wybór. Z pewnością to miejsce ma dużą „salę”, która
nas pomieściła – warto przypomnieć że kongres gościł grupę prawie 300 osób. Niestety,
problem zaczynał się w mniejszych salach, gdzie odbywały się spotkania w
grupach roboczych. Myślę, że tych sal było stanowczo za mało. Mieliśmy mało
miejsca, aby odpocząć od tego co dzieje się na głównym forum kongresowym. Kolejny
problem, to brak miejsca na spożywanie posiłków. Za każdym razem spożywanie
obiadu było problematyczne i niekomfortowe.
Trzeba pochwalić
wolontariat, który bardzo pilnował, żeby nam niczego nie zabrakło podczas obrad
kongresowych. Wolontariusze byli bardzo pomocni i często sami wychodzili z
inicjatywą, tam gdzie czegoś brakowało. Z pewnością, ogromne wyróżnienie i
ogromny plus należy się organizatorom za przygotowanie ciekawych gadżetów.
Tutaj
ja zawsze wyróżniam i zachwalam (gdzie się tylko da) to co udaje się wypracować
zespołowi Narodowego Centrum Kultury. No po prostu – torby, magnesy i ogólnie
system identyfikacji kongresu – pierwsza klasa. J
Wiadomo, że w
trzy dni nie da się podjąć wszystkich tematów i znaleźć rozwiązanie na wszystkie
problemy. Ja jestem zadowolony z tematów i programu kongresu. Myślę, że jak na
pierwszy raz – wzięto pod uwagę wszystkie aspekty działalności animatora
kultury.
Oczywiście nie
dało się być na wszystkim i wszędzie. Dlatego warto było sobie ustalić priorytety:
co dla mnie konkretnie jest ważne.
Warszawa, jako
miejsce kongresu – to świetny wybór. Można powiedzieć, że byliśmy blisko tych,
którzy decydują o tym jak nasz zawód ma wyglądać. Mam nadzieję, że właśnie oni
byli na kongresie i przysłuchiwali się naszym obradom.
Kongres
zdecydowanie jest potrzebny. Narodowe Centrum Kultury wspólnie z Forum Kraków i
Ministerstwem Kultury pokazało, że chce nas integrować i przede wszystkim chce
nas słuchać…. Oby to wpływało na przyszłe decyzje Ministerstwa!
Ja serdecznie
dziękuję organizatorom, że mi zaufali i również zaprosili na kongres. Dziękuję
też wszystkim, którzy przyszli na moje wystąpienie dotyczące pracy animatora
kultury w internecie. Po kilku rozmowach, okazało się – że to ciekawy i ważny
temat.
Animator - obserwator, który patrzy Okiem Reanimatora. Ładnie napisane.
OdpowiedzUsuń